maddox

czyli jakiego imienia nie mozna w Polsce zarejestrowac

wtorek, lutego 27, 2007

cmok

pędzę do soni patrz, sonia, to jest misiu bo ja moją malutką sonie bardzo kocham i ciągle do niej zaglądam i muszę ją pocałować i pogłaskać i przytulić. muszę. bo wtedy jej od razu lepiej w życiu.
no i ważne jest przecież, żeby poznała misia, bo misiu to ważna persona, więc znać go trzeba.

buziaczka daję soni
ale cudna ta moja sonia
buziaczka w mala rączkę

a tu kto? malutka sonia w wózku???
oj,chyba nie taka malutka! toż to JA:

toż to ninio

poniedziałek, lutego 26, 2007

golasek

sonia golasek jest. lubię asystować przy jej obróbce:

poplakuję, gdyż jest mi zimno
odruch moro mam

niedziela, lutego 25, 2007

malutka sonia

malutka sonia leży z tatusiem:
tata caluje sonie

malutka sonia nie je mleczka. leży:
sonia. dzień 6
malutka sonia patrzy:
sonia. dzień 6

piątek, lutego 23, 2007

powitanie

piękna różówka
to jest moja piękna Sonia.
sonia się urodziła 19 lutego o 0:10, czyli w srodku nocy, jak ja spałem smacznie, to ona się urodziła.
sonia ma piękne długie paluszki i przesliczne paznokietki, które będzie sobie na różowo malować. jest blondyną (póki co), ale pewnie będzie się farbować na jakies dziwadła...

sonia z mamusią w szpitalu
mama, tata i sonia

czwartek, lutego 15, 2007

pożegnanie

cmok
bo dziś jest ostatni dzień, kiedy Brzuch jest w domu. więcej Brzucha nie będzie, to się z nim pożegnałem.

poniedziałek, lutego 12, 2007

bębny

zmienia się sprzęt, zmienia się otoczenie, zmienia się repertuar.
jedno się nie zmienia.
MOJA PASJA. pasja do bębnienia. ona pozostaje niezmienna.
co może stać się rysą na szkle w kontaktach rodziców z naszymi nowymi sąsiadami... domyslacie się pewnie, czemu...
bębnię głosno
bębnię głosno i bardzo głosno spiewam

niedziela, lutego 11, 2007

glonojad/ chłopiec z zapałkami

miałem piękny dzień.
tatuś wziął mnie na SANKI :-) tatuś woził mnie i ja woziłem tatusia. ciągnąłem niczym koń pociągowy. mam krzepę i mam dobrą kondycję, w końcu całymi dniami trenuję na moich schodach "na budowie".
a potem bawiłem się w moim ogródku :-)
odśnieżałem ogród dużą łopatą, rzeźbiłem dużego bałwanka łopatką i grabinką (grabkami), rzucałem sobie piłeczką i wieszałem się na bramce, to ją zamykając, to otwierając i w przerwach przyklejałem się do szyby, zaglądając, co tam wewnątrz się dzieje:
glonojadek jeste

CHŁOPIEC Z ZAPAŁKAMI
a potem, jak przyszli po południu goście, to znów wylądowałem w ogródku - rodzice mi pozwolili! (całkiem entuzjastycznie przystali na mą propozycję, bym mógł pobawić się na dworze...) i wtedy wyglądało to trochę tak, jakbym był chłopcem z zapałkami, który przemarznięty, wygłodniały i porzucony, zagląda do ciepłej izdebki, w której arystokracja biesiaduje i czasem zrzuci coś ze stołu na podłogę albo na bruk, na co mogę się rzucić i skonsumować. i tak konsumowałem co mi spadło ze stołu:
siedzę na sanaczkach na tarasie i jem resztki pizzy siedzę na sanaczkach na tarasie, jem resztki pizzy i patrzę w kierunku arystokracji

czwartek, lutego 08, 2007

mój idol

mam nowego idola, pana darka.
przychodzi do nas codziennie i robi (kończy) "na budowie" różne rzeczy.
i jak przychodzi, to idzie do piwnicy pracować, a ja stoję na parterze przy schodach do piwnicy i wykrzykuję do niego różne różnosci.
dziś, na przykład, jak przyszedł z samego rana, to zbiegłem na dół z sypialni rodziców z tekstem na ustach: "ninio idzie pywitać z panem darkiem.". potem zająłem swoje stanowisko przy schodach i zagadywałem do idola:

pan darek, w piwnicy jesteś.
kaszlesz, pan darek.
chodź do niniusia, pan darek.
ninio rozmawia z panem darkiem.
[to była riposta na wołanie rodziców]
jesteś w piwnicy, pan darek.
pan darek, malujesz sobie.
troszkę pracujesz, pan darek.

wtorek, lutego 06, 2007

dorosły

bo wczoraj się zaciąłem przy goleniu i mam sznytę na prawym policzku, bo na lewym mam dżemik, który jadłem z rana na kamameczce, co to mi ją tatuś zrobił, a minę to mam w ogóle nieszczęśliwą ponad miarę. być może próbuję właśnie wyciągnąć rogi wikingowi...
sznyta i dżemik
a tu się skrywam za łapą:
kryguję się
a tu się cudownie uśmiecham jak przystało na grzecznego, wesołego i sympatycznego chłopaka:
proszę, taki jestem

piątek, lutego 02, 2007

budowa

"wszyscy spaliśmy na budowie", z wielkim entuzjazmem wykrzyknąłem wczoraj rano do rodziców, kiedy to wstałem po pierwszej nocy w nowym domku.

a kiedy dziś rano przybyłem do sypialni rodziców, żeby powitać z nimi nowy dzień, musiałem napomnieć tatusia w ten sposób: "tata, nie śpij na koszulce"... i wyrwałem mu spod głowy pustą poszewkę na poduszkę (poduszki jeszcze nie zostały przywiezione). ale potem przyniosłem ze swojego pokoiku wszystkie moje pluszaki i zasypałem nimi tatusia, żeby miał na czym położyć główkę, ale też napomniałem, gdy położył się na misiu!

toczyłem też dziś taki dialog z mamusią:
"Ninio, jesteś łobuziakiem"
"ee" (odpowiedziałem inteligentnie zagryzając butelkę ze SMOCZKIEM, w której miałem wieczorną kaszkę)
"a jaki jesteś?"
"Ninio jest super!"

i tak siedząc na nocniczku, zagryzając wspomnianego smoczka, śpiewałem piosenkę o Niniu:
"Niniuniuniu, niniuniuniu"

budowa