maddox

czyli jakiego imienia nie mozna w Polsce zarejestrowac

środa, lutego 27, 2008

truskawka

na mamy pytanie, czy chcę kaszkę z bananami, odpowiadam: tak, z bananami truskawowymi.

do soni nierzadko zaś mówię: "jesteś moja mała truskaweczka."
co takiego jest w tych truskawkach?

"soniuś, pomóż mi! potrzebuję, soniusiuś, pomocy". do soniusi trzeba się zwracać łagodnie i ciepło... bo dinosaur/alien potrafi się postawić, warknąć, wykłócić o swoją sprawę - normalnie potwór!

w sumie, ni to potwór, ni dinozaur, ni żadna truskaweczka, jeno PROSIAK:
chlewik soni

niedziela, lutego 24, 2008

rycerz i księżniczka

ja jestem rycerz nikodem prawdziwy, a sonia jest księżniczka sonia prawdziwa. samo życie:
zamek soni
a sonia się cieszy. jak zwykle.
tenże zamek wyprorokowałem dla soniusi już dawno, głośno światu oznajmiając, że "jak sonia będzie duża, to będzie miała zamek". no i soniusia jest już duża i zamek ma!
a księżniczka ma nawet szczotkę do włosów w kształcie serduszka z lusterkiem z drugiej strony!

wtorek, lutego 19, 2008

soni rok 1

moja soniusia fusia, mająca swoje rzesze fanów [zapewne jednak mniejsze od mojego], ma już 1 rok!
przez ten jeden [słownie] rok nauczyła się - nie ukrywajmy - niewiele!

  • umie jeść [i ziemniaczka, i mięsko, i banany, i chlebek, i ciastolinę (MOJĄ!!), i chrupki kukurydziane, na które najpewniej ma alergię] i umie pić [co to ona pija? aha, kaszkę albo soczek albo wodę]

  • chodzi [po schodach na 2 piętro w górę i w dół -> ale to tyłem, niczym wąż; chodzi też po podłodze i ziemi - jak człowiek]

  • pływa i nurkuje [ale nie traktujmy tego zbyt poważnie]

  • mówi [mama, tata, jadzia, kupka]

  • swiadomie tuli się do swoich przytulaczków [geparda, misia, poduszek]

  • na dźwięk "klik", wydobywający się z otwieranej barierki, biegnie doń, by czmychnąć na górę po schodach [słuch absolutny - determinacja godna pozazdroszczenia]

  • klaszcze i szczerzy się, co w sumie miłe dla otoczenia, przynajmniej mi siary nie robi przy ludziach.

  • znakomicie obsługuje wieżę tatusia, co go zawsze przyprawia o pianę na ustach [nie rozumiem jeszcze tego procesu przyczyno-skutkowego]

  • fascynują ją lampy i wiatraki [sufitowe]

  • waży 8 kg [nie wiem, jak to się ma do umiejętności: chyba tak, że jednak jeść zbytnio nie umie -> weryfikacja punktu pierwszego

  • lubi mnie [nic szczególnego], lubi tatusia [co rano wtula się w jego głowę i budzi go swym śmiechem; jednak niezły z niej przytulak], lubi mamę [do mamy wyciąga rączki i bawi się z mamą w A-Kuku]

  • umie być moją kochaną soniusią, którą uwielbiam i której tłumaczę rzeczywistość, bo to jeszcze mały rozumek, wiadomo.

jeszcze przed chwilą tulila sie do poduszki


sobota, lutego 16, 2008

narciarz

jestem prawdziwy narciarz jutro jedziemy w góry. będę jeździł na nartach jak adam małysz. start jest dobry, mam profesjonalny strój [pożyczony od uprzejmej cioci i jej chłopca], a profesjonalny strój to podstawa!
nie mogę się doczekać, kiedy zjadę z góry na NARTACH! to szalenie pasjonujące. a soniusia fusia - biedactwo - będzie na sankach moich jeździć.
jak się rozbieralem z tego wspanialego stroju, tata powiedzial do mnie: "zdejmij wszystko!", na co uprzejmie mu odpowiedzialem: "nie wszystko, przepraszam, ale ja mam mało stroju".
tak więc żegnam się z Wami na tydzień, gdyż tyleż to czasu będę wczasować w beskidzie sądeckim. nara.

soni

sonia ma misia, do którego ciągle się przytula. rzeczywiście, milutki ten miś. wszyscy go lubią, choć ja muszę okazywać doń pogardę, bo jakże to mi móglby się podobać różowy pluszowy miś... nie wypada :-)
mis soniusi
sonia ma inklinację w pewnych kierunkach. jak powyżej, tuli misia, ale jak misia nie tuli, to... ściera...
sonia się przysposabia do zawodu

rockstar




chyba nikt nie ma wątpliwości, że się nadaję na gwiazdę rocka.
koncertuję, póki co, po domach, ale kiedyś wyjdę z cienia... jeszcze o mnie usłyszą tłumy

środa, lutego 13, 2008

chore kotki

aaa aaa były chore kotki dwa.
i mamaaaaa.
anioleczek chory i markotny

niedziela, lutego 10, 2008

we wannie

niech będzie, że brawo.
soniusia wygląda niczym żółw [-->]. taka minka łobuziaka, widać, że broi jak nie wiem co, a dla niepoznaki bije brawo, by się mama nie zorientowała, że soniusia wodę wylewa albo mnie gryzie. takie to stworzenie. jednakże lubimy się z soniusią niezmiernie i nieźle się potrafimy razem chichrać. terapia śmiechem.


śmiesznie tu

poniedziałek, lutego 04, 2008

żul

bywa, że robię małą rewolucję nocną. kładę się w swoim łóżeczku, w swojej piżamce i zasypiam niczym aniołeczek. potem jednak robię sabotaż, wstaję [czyżbym jednak nie spał?], ubieram pod piżamę kilka koszulek, zamiast spodni od piżamy zakładam sztruksy lub dresy i z żółwiem franklinem przemieszczamy się cichaczem do sypialni rodziców i tam usypiamy na dobre!!!