maddox

czyli jakiego imienia nie mozna w Polsce zarejestrowac

poniedziałek, marca 23, 2009

popołudnie

zwykłe wiosenne popołudnie. wracam z przedszkola zmęczony jak pies. łkam o jabłko. nie chcę zupy ani makaronu ani tortilli ani nic. tylko jabłko. sonia od razu też zaczyna jęczeć o jabłko, mimo że własnie jadła makaron i sekundę wczesniej zaczęła jęczeć o zupę [kolejną!].
po dokonaniu konsumpcji na jabłku, decyduję się na samą tortillę. sonia od razu jęczy o to samo. makaron porzuciła, jabłko porzuciła. jemy tortillę. muszę się odizolować od wszystkich, bo wspólne jedzenie przy stole mnie drażni, bo sonia mi wyjada. więc zasiadam na stołeczek w kuchni, sonia musi siedzieć przy stole. co chwile wstaje i podchodzi do mnie, ale jest napominana i powraca do stołu. tortille zjedzone. zalegam na fotelu z lekturą i się delektuję.
czytam se asterixa
sonia już zrzędzi o basen. już wie, że dzisiaj idziemy na basen i już zakłada kalosze i czapkę i stoi w drzwiach. a tu jeszcze godzina do wyjścia. sonia zostaje zachęcona do rozwoju artystycznego. bierze zatem tablicę i raz dwa rysuje pająka:

lubi pająki, ostatnio polowała na jednego, ale to była mucha, która zdechła i mama ją wyrzuciła na taras, ale sonia ją wspominała wiele dni jako wyrzuconego pająka. arachnofobia jej nie grozi.

a potem poszliśmy na basen i był raj. i jeszcze mama znalazła swoje prawo jazdy. i wszyscyśmy pływali, skakali do wody i nurkowali [ja zamoczyłem całe ciało wiele razy łącznie z głową oraz otwartymi oczami. niezły jestem.]
taki ot sobie zwykły szary dzień.

niedziela, marca 22, 2009

moje ślady

uczę sonię rysować. jako że ja - nie chwaląc się - mam wybitne zdolności artystyczne, mogę posłużyć soni jako wzór do naśladowania.
stosujemy w naszym artyzmie różne techniki, rysujemy kredkami, flamastrami, na tablicy zmazywalnej oraz uprawiamy sztukę użytkową ozdabiając w unikatowe wzory meble w salonie oraz ściany.
rodzice próbują ograniczać pole działań naszych artystycznych dusz, ale - nie oszukujmy się - walka to z wiatrakami...
mistrz ze swym uczniem
sonia z kredką
tworzy się drzewo

sobota, marca 21, 2009

przekleństwa

auuu soniusia przynależy do impulsywnych osób, które potrafią wybuchnąć.
i tak nierzadko się zdarza, kiedy coś się dzieje nie po jej myśli, że słyszymy od niej słowa, które sonia wymyśliła sobie jako przekleństwa i nimi się posługuje, kiedy jest potrzeba. trzeba zaznaczyć, że nikt z osób nam znajomych nie posługuje się takimi zwrotami.

niniuś, kupa!

mama, pupa!


komunikatowi werbelnemu towarzyszy pewien gest, polegający na uderzeniu prawą ręką (gdyż jest praworęczna) osobę wskazaną w obeldze, wymierzając soni pojętą sprawiedliwść.

ostatnio do komunikatów pełnych ekspresji dołączyły
idź!
oraz
odejdź!

wsparte odepchnięciem adresata komunikatu...

poniedziałek, marca 09, 2009

krzyki i śpiewy

wieczorne dźwięki małej subtelnej dziewczynki:
nie chce spać. i już!!!!
nie chce spać. i już!!!!
nie chce spać. i już!!!!
[nieustający ryk wściekłego niedźwiedzia]

jedzie pociag z daleka. na nikogo nie czeka... [dźwięczny łabędzi śpiew]

dziś o 6 rano dochodzi spod drzwi soniowej sypialni:

mama, już wstałam!
zrobiłam kupę!
chcę na toaletę...

i tak mantra trwa przez wiele długich minut. mama wstaje, żeby uniknąć wezwania przez sąsiadów opieki społecznej, kupy nie ma, sonia kitowała, żebrze o kaszkę i się drze, bo to jej ulubione zajęcie.
co za dziewczyna.
a wygląda tak niewinnie...
dziewczynka z klockami

poniedziałek, marca 02, 2009

świętujemy