maddox

czyli jakiego imienia nie mozna w Polsce zarejestrowac

niedziela, lipca 31, 2011

wakacjusze

wróciliśmy do domku, rozpakowujemy się, pierzemy i bawimy.

sonia podśpiewuje slogany: "radio zet, nie dla idiotów"
ja się delektuję domkiem. ale fajnie było położyć się spać do swojego łóżeczka.

hasło wakacji wypromowane przez sonię to:
"ale to nieważne... ważne to się kochać i przytulać i buziaczki dawać". i w myśl tej idei postępuje.


sonia też zabawia się w fotoreporterkę:







byki w skórczu

wracając wczoraj z wakacji na Kaszubach, zahaczyliśmy o Bory Tucholskie [Skórcz], gdzie spędziliśmy wspaniałe popołudnie. biegłem po medal, na mecie dostałem też loda na patyku -> Sonia sobie też zorganizowała lodzika, choć w biegu nie brała udziału... byli też piraci i zabawy dla dzieci i wata cukrowa i kiełbaski... fajnie było. no i mama biegła nad czterema jeziorami po medal i nie wylosowała roweru ani grilla ani tostera ani nawet prostownicy do włosów. mimo wszystko, byliśmy bardzo zadowoleni z tego dnia, choć ja uważam, że mama powinna była wylosować jakąś nagrodę.

niko biegnie po medal

niko medalista

mama biega



do mety

sonia biega

soniutka na stadionie

piątek, lipca 29, 2011

sport to zdrowie

idziemy nad jezioro

aerobik

sonia na aero

plie

mama prowadzi

barefoot running

po biegu

sonia w obiektywie cioci Uli








wtorek, lipca 19, 2011

Kaszuby

jutro jedziemy na wakacje, ale to będą moje drugie wakacje i nie ostatnie.
jutro mamy w planach przetransportować się nad kaszubskie jezioro i tam czerpać z dobrodziejstw natury... cisza. głusza. krowy. konie. jezioro. łąka.
zapakowałem całą skrzynkę niezbędnego ekwipunku, typu miecz, tarcza, książki, kredki i inne atrakcje. biorę też buty do biegania, no i deskorolkę z osprzętem.
tata spakował gry planszowe! pysznie!

pozdrawiam Was wakacyjnie i wyruszam na wyprawę... bum - cyk -cyk...

poniedziałek, lipca 18, 2011

łykend

łykend minął nam zróżnicowanie.
ja pławiłem się w jedynactwie, podczas gdy siostra moja ukochana wyjechała do lasu, do zmyślonego domku i tam się rekreowała w towarzystwie swojej koleżanki z przedszkola i jej rodziny. ja sobie pogrywałem w grzybki w rodzicami, a także rozwijałem swe umiejętności w szachy [tato mnie zmęczył próbując wtłoczyć mi do głowy zasady myślenia i obalając - tym samym - moją świetną strategię zbijania wszystkiego co tylko się nadarzy do zbicia, bez większej refleksji nad konsekwencjami..... czacha mi dymiła, ale - trzeba przyznać skromnie - pojąłem, o co chodzi! zebrałem pozytywne komentarze od rodziców, mimo że przegrałem...]
my stęskniliśmy się za Sonią, sonia się stęskniła za całą rodziną i dziś od rana pięknie się bawiliśmy i postanowiliśmy bawić się cały czas razem oraz spać w moim pokoju tej nocy.
jako pierwsze, po ujrzeniu Soni, zweryfikowałem ilość bajek, jakie oglądała na wyjeździe. no, nie tak źle, tylko dwie! wiadomo - bajki są najważniejsze - mózg się lasuje, można się troszkę przemocy nawdychać, a potem nocnych koszmarków doznać i w stresie żyć. stres ważny dla życia. bez stresu nie ma życia.
złoty nasz aniołeczek

środa, lipca 13, 2011

brawo tata

tata lata i lata i lata.

jesteśmy z niego dumni.

ranking

http://xcc.paragliding.pl/module.php?id=26&contest=PL&l=pl&date=20110519&competitorid=101232

my troszkę latamy po schodach. łup - łup -łup, takie wdzięczne delikatne kroczki [dźwięczne też]...
troszkę się też ostatnio odmaczamy w wannie - mamy taki prywatny basen, który pomaga przetrwać te potworne upały. i będziemy trenowali bieganie [głównie ja, bo sonia trochę za młoda, nie ma takich kategorii wiekowych jeszcze], a zbliża się mój start w biegu [Kociewski Bieg Turystyczny Czterech Jezior w Skórczu], gdzie jest szansa na start i medal :) wiadomo.

wtorek, lipca 05, 2011

kasownik

chciałem zaprezentować moje nowe uzębienie lub też takowego braki. wreszcie autorska wersja popularnej piosenki może znaleźć rację bytu:
szczotka pasta kubek z dynamitem
jedna zapałka i już po krzyku
bo to bardzo ważna rzecz, żeby sztuczną szczękę mieć
daj suchara

nowy uśmiech i nowy fryz - jak szaleć to szaleć... mam też nowego zwierzaczka, zbudowałem mu domek, zrobiłem posłanie, nazrywałem trawy, żeby mu było miękko, dałem wodę w koreczku... on już się do mnie przyzwyczaił, już jest oswojony... lubimy się niezmiernie... poprosiłem mamę, żeby w nocy nazbierała dla niego much na śniadanie, żeby nie umarł z głodu, mój pajączek.

różowy pukiel się zakręcił