podłoga
to moje podstawowe miejsce pracy. nie ma się co czarować. ale wszyscy zniżają się do mojego poziomu. nie mają wyjscia.
na fotografii wkładam mój kubeczek z soczkiem do wyciskacza do cytryn (moja prawie najswieższa zabawka), który z kolei zainstalowałem we wiaderku, które całkiem fajnie nosi się za uchwyt, w srodku transportując różne różnosci. po lewej rozposciera się ciastolinka oraz drugi element z wyciskacza do cytryn. trzeci z elementów - koloru pomarańczowego - leży za wiaderkiem. umiem całkiem sprawnie składać wszystkie trzy elementy.
paluszki z podłogi smakują lepiej niż te ze stołu bądź z ręki. umiem moimi chwytnymi paluszkami pozbierać wszelaką drobnicę, którą wczesniej niespecjalnie rozsypuję. dzis też dodatkowo, ale i celowo, rozdeptywałem zrzucone paluszki.


paluszki z podłogi smakują lepiej niż te ze stołu bądź z ręki. umiem moimi chwytnymi paluszkami pozbierać wszelaką drobnicę, którą wczesniej niespecjalnie rozsypuję. dzis też dodatkowo, ale i celowo, rozdeptywałem zrzucone paluszki.
6 Comments:
feeeeee madoxiu
co za feeeeee?
to nic, że tatuś pluje na podłogę. z podłogi najlepsze.
mniam.
hmm, madoxiu, nawet nie wiem co powiedzieć
z podłogi jeść - normalne. od urodzenia chowam się na podłodze, we wczesnym dzieciństwie lizałem buty w przedpokoju, wypijałem wodę kotu, jedliśmy z psem z jednej miski, a teraz wyjadam moje zapasy z podłogi. ot co.
chcesz powiedzieć, że kradniesz okruszki karaluchom....? Nieładnie.
nie kradnę karaluchom, bo u nas nie ma - może u was są.
jem to, co wcześniej sobie odłożyłem na później.
Prześlij komentarz
<< Home