
misia mam. dbam o jego należyty rozwój. kiedy dziś się bawiłem w kompunter, znalazłem w torbie na siebie "coś ważnego do kompuntera" [tak mi mamusia powiedziała], po czym zerwałem się na równe nogi, czem prędzej pokonałem odległość pomiędzy kuchnią a kanapą, zaprezentowałem misiowi ów skarb i poinformowałem mamusię, że:
"pokazałem misiowi [coś] ważnego do kompuntera"tym czymś ważnym była podczerwień. misio się nie wzruszył. widać bardziej wyedukowany niż Ninio.
potem tata wrócił z pracy. rowerem. i postawił rower w pokoju, a rower był cały w błocie. uznałem za słuszne poszerzyć misia wiedzę, więc przyciągnąłem go do jednego z obiektów mojego uwielbienia i powiedziałem tak:
"tu jest błoto, misiu"a gdy skończyłem czytać książeczkę z mamusią, a tą książeczką były "Grzyby" Jana Brzechwy, to po piątym chyba czytaniu podjąłem męską decyzję, że nam już wystarczy, no ale misiu jeszcze jest, więc wręczyłem mu książeczkę z tymi słowy na ustach:
"czytaj, misiu!"
3 Comments:
Cwicz, cwicz, potem tak bedziesz rodzenstwo szkolil, big brother!!!
yes.
będę. z pewnością nie pozostanę obojętny na edukację mojej rodziny.
bardzo ogromnie mnie rozbawila ta dzialanosc cialka pedagogicznego :)
Prześlij komentarz
<< Home