lampa malarza
ja maluję. uwielbiam. najchętniej farbami. ale flamastrami też jest dobrze (ostatnio zdarzyło się czarnym permanentnym flamastrem po białym stole w salonie: mama miała odmienne zdanie na temat "zajęcia, jakie sobie zrobiłem"... nikt nie zrozumie artysty.)
sonię aktualnie fascynują psy ("chał-chał"), na widok których wyskakuje na spacerze z wózka, rośliny zielone [listki można podotykać, popukać w nie, pourywać, ziemię można przerzuć i rozetrzeć sobie po calej buzi. dużo można. kto by przypuszczał, że aż tyle] oraz LAMPY. no może to być pasjonujące wskazywać wszystkie lampy w pomieszczeniu i bełkotać coś w stylu: "ta-mta" albo "ta-ta" albo "lam-pa", zależy jak wyjdzie...
4 Comments:
no prosze, jak się dobrali, rycerz malarz mistrz kuchni i królewna elektryczka zoolożka ;)
no i faunologiczka też oczywiście :)
nie wiem, dlaczego się tak zagalopowałam w kierunku zwierzęcym, naturalnie chciałam powiedzieć: florystyczka, jako uzupełnienie dotyczące listków roślinnych, bardzo przepraszam, pozdrawiając przy okazji, bo każda dobra ;)
my też pozdrawiamy ciocię: kiedy nas odwiedzi?
Prześlij komentarz
<< Home