3 maja
świętujemy 3 maja w gruszeczce: nic lepszego nie mogło nam się przydarzyć!!
#1 wujek andrzej nauczył mnie żuć gumę do żucia - ćwiczyłem pięknie cały dzień i posłusznie wyrzucałem każdą wyżutą gumę do kubła. bo mogłem też pluć gumą, ale wiem, że nie wolno. to nie plułem.
#2 tata z wujkiem zbysiem odkręcili mi kółka w rowerze i ćwiczyłem jazdę na dwóch -> przy czym umiejętnie wykorzystywałem do zachowania równowagi a to tatę, a to mamę, a to jednego wujka, a to drugiego - wszyscy byli wykończeni. ja trochę też. ale pierwszorzędna zabawa. jak wyjadę na asfalt, to śmignę na rowerze tak szybko sam, że się tylko będzie za mną kurzyć.
#3 sonia traktorzystka była grzeczna i zabawna zarazem. co prawda mój rower też porwała i jeździła na nim niczym na swoim własnym, ale niech jej będzie. poza tym dorwala się do konewek, ale też beszczelnie zrywała cioci kwiatki i jadła piach w piaskownicy -> wtedy się mama zorientowała, że soniucha głodna... no i potem zeżarła dwa obiady.
#4 urządziliśmy zawody 4-kolowych pojazdów: ja na autku vs. "traktor" na radio [streowany przez tatę]. mistrzem bezwarunkowym okazałem się JA:
#5 soniusia bawiła się słodko z pieskami, a że były aż trzy, to sonia miała istny raj.
#6 sonia była słodką dziewczynką, która tuliła się do wujka
ale też rozpracowywała radio i jeździła moim jeepem, czyli traktorem - jak na niego mówię.
a potem tata poszedł w kimę i sonia czyniła swoje! to jest czort!
#7 a ja byłem grzeczniutki, fajniutki i milutki - jak zawsze.
#1 wujek andrzej nauczył mnie żuć gumę do żucia - ćwiczyłem pięknie cały dzień i posłusznie wyrzucałem każdą wyżutą gumę do kubła. bo mogłem też pluć gumą, ale wiem, że nie wolno. to nie plułem.
#2 tata z wujkiem zbysiem odkręcili mi kółka w rowerze i ćwiczyłem jazdę na dwóch -> przy czym umiejętnie wykorzystywałem do zachowania równowagi a to tatę, a to mamę, a to jednego wujka, a to drugiego - wszyscy byli wykończeni. ja trochę też. ale pierwszorzędna zabawa. jak wyjadę na asfalt, to śmignę na rowerze tak szybko sam, że się tylko będzie za mną kurzyć.
#3 sonia traktorzystka była grzeczna i zabawna zarazem. co prawda mój rower też porwała i jeździła na nim niczym na swoim własnym, ale niech jej będzie. poza tym dorwala się do konewek, ale też beszczelnie zrywała cioci kwiatki i jadła piach w piaskownicy -> wtedy się mama zorientowała, że soniucha głodna... no i potem zeżarła dwa obiady.
#4 urządziliśmy zawody 4-kolowych pojazdów: ja na autku vs. "traktor" na radio [streowany przez tatę]. mistrzem bezwarunkowym okazałem się JA:
#5 soniusia bawiła się słodko z pieskami, a że były aż trzy, to sonia miała istny raj.
#6 sonia była słodką dziewczynką, która tuliła się do wujka
ale też rozpracowywała radio i jeździła moim jeepem, czyli traktorem - jak na niego mówię.
a potem tata poszedł w kimę i sonia czyniła swoje! to jest czort!
#7 a ja byłem grzeczniutki, fajniutki i milutki - jak zawsze.
2 Comments:
jestem pod wrażeniem dokonań. strasznie dużo przedsięwzięć jak na jeden świąteczny dzień
tak. ja też jestem pod wrażeniem.
Prześlij komentarz
<< Home