sonia cyklistka
dzisiaj sonia odniosła swego rodzaju sukces, gdyż sama, za pomocą dwóch małych nóżek i dwóch kół roweru pojechała do przedszkola przez park [3 km]. strasznie spowalniała - muszę przyznać - ja w tym czasie miałem czas na podziwianie śniegu [szron], zbieranie śniegu [szron] oraz obserwowanie dzikiej przyrody parku szczytnickiego w piękny jesienny poranek. mama biegła obok nas, trochę nas goniła a trochę zachęcała sonię do pogoni za mną, ale gdzieżby mała sonia miała mnie dogonić. nie ma takiej możliwości. sonia w połowie drogi stwierdziła, że jest jej gorąco, świeże październikowe powietrze wypełniało jej małe płuca, a na buźce pojawiły się rumieńce. mama trochę marzła w tym tempie, ale jakoś dojechaliśmy do przedszkola bez hipotermii i odmrożeń kończyn [mamy, bo nam było gorąco].
4 Comments:
wow, podziwiam szczerze :)
Zuch dziewczyna!
a kogo podziwiasz? SOnie, mame czy Ninia? ;)
jak tak bedziecie jezdzic na rowerach w zimie to jeszcze szwedami zostaniecie, tu wszyscy jezdza na rowerach caly rok
ja podziwiam mamę :-)
Prześlij komentarz
<< Home