maraton WROCŁAW
troszkę było gorąco... 30 stopni w cieniu, w słońcu z 35, a przy asfalcie - 44..... a do tego zero wiaterku oraz zero chmurek na niebie.
ale się zgrzaliśmy z sonia i z tatą, jak robiliśmy ten hałas i kibicowaliśmy biegaczom na trasie dzisiejszego maratonu.
skoro Kenijczycy padają, mdleją i czołgają się do mety, to jak normalny śmiertelnik ma dać radę!!!
mama przebiegła, ciocia Monika z pracy przebiegła, wujek Tomek też przebiegł.
BRAWO!!!
w obiektywie Leona:
doczłapane do mety, z lekkim udarem mózgu:
ale się zgrzaliśmy z sonia i z tatą, jak robiliśmy ten hałas i kibicowaliśmy biegaczom na trasie dzisiejszego maratonu.
skoro Kenijczycy padają, mdleją i czołgają się do mety, to jak normalny śmiertelnik ma dać radę!!!
mama przebiegła, ciocia Monika z pracy przebiegła, wujek Tomek też przebiegł.
BRAWO!!!
w obiektywie Leona:
doczłapane do mety, z lekkim udarem mózgu:
jeszcze parę metrów |
4 Comments:
a ciocia wymiękła po 28 km... :(
dzielna jest ciocia - bardzo DZIELNA. my się strasznie zmęczyliśmy tym upałem... jeszcze przebiegniesz niejeden maraton!!
co nie zmienia faktu, ze Mamie naleza sie szczegolne wyrazy uznania!
dla wszystkich szczególne uznanie !to dla mnie wprost niewyobrażalny dystans ! jak doszłam z Biskupina na stadion ( z Kamyniem w wózku - cały czas w pełnym słońcu) to już miałam dość !!! duża buźka ! nie myślałam, że mam aż tak dzielne dzieci !
Prześlij komentarz
<< Home