maddox

czyli jakiego imienia nie mozna w Polsce zarejestrowac

niedziela, września 11, 2011

maraton WROCŁAW

troszkę było gorąco... 30 stopni w cieniu, w słońcu z 35, a przy asfalcie - 44..... a do tego zero wiaterku oraz zero chmurek na niebie.
ale się zgrzaliśmy z sonia i z tatą, jak robiliśmy ten hałas i kibicowaliśmy biegaczom na trasie dzisiejszego maratonu.
skoro Kenijczycy padają, mdleją i czołgają się do mety, to jak normalny śmiertelnik ma dać radę!!!
mama przebiegła, ciocia Monika z pracy przebiegła, wujek Tomek też przebiegł.
BRAWO!!!

w obiektywie Leona:


doczłapane do mety, z lekkim udarem mózgu:

jeszcze parę metrów

4 Comments:

Blogger Ola said...

a ciocia wymiękła po 28 km... :(

10:16 PM  
Blogger maddox said...

dzielna jest ciocia - bardzo DZIELNA. my się strasznie zmęczyliśmy tym upałem... jeszcze przebiegniesz niejeden maraton!!

10:44 PM  
Blogger Ola said...

co nie zmienia faktu, ze Mamie naleza sie szczegolne wyrazy uznania!

3:48 PM  
Anonymous Anonimowy said...

dla wszystkich szczególne uznanie !to dla mnie wprost niewyobrażalny dystans ! jak doszłam z Biskupina na stadion ( z Kamyniem w wózku - cały czas w pełnym słońcu) to już miałam dość !!! duża buźka ! nie myślałam, że mam aż tak dzielne dzieci !

11:47 PM  

Prześlij komentarz

<< Home