maddox

czyli jakiego imienia nie mozna w Polsce zarejestrowac

sobota, lutego 18, 2012

byli goście...

mieliśmy wspaniałe popołudnie w gronie naszego pokolenia, naszych równieśników, z którymi wylądujemy za parę lat w III LO, jak matki wszystkie i ojców część :)
pięknie się bawiliśmy, miło było znów się spotkać i wspólnie pobrykać bryku-bryku. zabawa w chowanego stanowiła największą rozrywkę, a na naszych czterech poziomach doprawdy było gdzie się chować i - co więcej - było można akustycznie zaistnieć na starych drewnianych poniemieckich schodach!

oto Adaś, najmłodszy z towarzystwa, które się zjawiło na imprezie:

Adaś i jego mina
a to Alicja, którą na wstępie pobiłem patykiem, bo mi dziewczyny przeszkadzały, ale potem ją przeprosiłem i było spox.
Alicja, lat 6

a to Ania, siostra Adasia i niemalże bliźniaczka Soni - bardzo się dziewczyny lubią:

Ania, lat prawie 5

a to Ola - prawdziwa bliźniaczka Alicji:
Ola, lat 6

a to ja z dziewczynami:

ja i dziewczyny :)

my z Adasiem robimy zadymę:
Adaś the best

a to Sonia, jutrzejsza solenizantka, która została dziś hojnie obdarowana; kolczyki na magnez zrobiły furorę w soniowym życiu, gdyż - jak wszystkim wiadomo - Sonia niezmiennie naciska na mamę, by przebiła jej uszy, bo przecież kolczyki są najpełniejszym atrybutem każdej damy. no a teraz, z pszczółkami na magnes, Sonia ma prawdziwe kolczyki bez przebitych uszu! genialne w istocie.

sonia moja

a tu na prędce stworzyłem wizualne wsparcie dla historii cioci Karoliny, która opowiadała jak złodzieje kradną opony, koła, rowery i pralki z piwnic w ich domu... ja natomiast szybko stworzyłem obraz złodziei kradnących królika z klatki... jednakże - jak widać na obrazku - znalazłem rozwiązanie na złodziei: wszystko pod prądem!!!

historia cioci Karoliny w obrazie, wg Nikodema

a na koniec dnia, kiedy nasi wspaniali goście już opuścili progi naszego domostwa, oddaliśmy się z Sonią pracy twórczej, by dokończyć "nasz decoupage", jak się Soni wydawało. wiedziałem, że coś tu nie gra... ale nie wiedziałem do końca, co... ale mama przyszła z pomocą leksykalną. w każdym razie, pomalowaliśmy ozdobioną przez nas skrzyneczkę, którą Sonia otrzymała w podarku.
nasz decoupage, w mniemaniu Soni

malujemy

artyści się realizują

1 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

jakaś telepatia, czy co - też zrobiłam około-dekupażową skrzyneczkę - dla Soniusi...na biżuterię - choć teraz trochę się obawiam, czy nie okaże się zbyt mała...skrzyneczka, nie Soniusia ! bo bardzo przybyło ostatnio biżuterii...co stwierdziłam dziś naocznie !

12:00 AM  

Prześlij komentarz

<< Home