mama pojechała na pierwszy w życiu aquathlon, czyli najpierw płynęła a potem biegła.
bardzo ją zaskoczyły duże fale w basenie, które okazały się nie być wcale sztuczne, tylko bardzo naturalne, wywołane wiosłującymi pływakami, ścigającymi się w basenie. bieg po parku był przyjazny, bo na każdym rogu stali organizatorzy z listą startową i dopingowali poszczególnych zawodników po imieniu, weryfikując ich prędziutko po numerze startowym. jedna pani Angielka nawet po polsku wołała do mamy: "szybciej szybciej" :) takie cuda.
 |
mama płynie |
 |
mama na mecie |
2 Comments:
brawo brawo; a jak się sprawdził strój, widzę, że to TEN STRóJ
strój sprawdził się pierwszorzędnie. bieganie w mokrym było odczuwane jako atut - chłodziło, a nie utrapienie. CEP dał radę.
Prześlij komentarz
<< Home