maddox

czyli jakiego imienia nie mozna w Polsce zarejestrowac

niedziela, września 09, 2012

bieg solidarności/ szpital domowy

jak przystało na początek września, biegamy "solidarnie". pojawiliśmy się z rana na starcie, było koszmarne zamieszanie, brakowało numerów startowych - organizator sprawił, że wielu rodziców i wiele dzieci miało bardzo niemiły poranek, bardzo stresujący i chaotyczny.
Mamie udało się wyszarpać dla mnie numer startowy w ostatniej chwili, tuż przed startem chłopców ośmioletnich. stanąłem na linii startu wraz z ponad dziewięćdziesięcioma rówieśnikami.
Pan starter prosił, by startować rzędami, bo był okropny tłok na linii, jednak chłopcy go nie posłuchali. Zostałem wywrócony przez tłum, który po mnie przebiegł i jak się pozbierałem z ziemi, zszokowany, obolały i przestraszony, chłopaki byli już 100-200 metrów przede mną. Mama rzuciła się mi na pomoc, podniosłem się i zacząłem gonić chłopaków. Niestety, numer startowy podczas upadku mi się oderwał w połowie, więc biegłem trzymając numer na brzuchu. Mama wołała, żebym puścił ten numer, ale ja nie chciałem. Bałem się, że mi całkiem odpadnie. Sukcesywnie przeganiałem konkurentów i do końca kilometrowego dystansu przegoniłem dwie trzecie uczestników. Dobiegłem w czasie 5:32, ale należy pamiętać, że na starcie straciłem co najmniej pół minuty.
Byłem jednak najdzielniejszy - pozbierałam się po upadku i zmobilizowałem. Mama była ze mnie BARDZO dumna. 

medalista
okazało się, że marudna i płaczliwa tego dnia Sonia nie bez powodu jest nie do zniesienia. po południu wydało się, że boli ją ucho i ma powiększony węzeł. zorganizowałem jej więc szybko szpital domowy, przyniosłem wszystkie niezbędne elementy wyposażenia szpitala i pilnowałem mojej pacjentki, by było jej komfortowo, ciepło i dobrze.
pacjentka

sonia dzidzia

szpital
stając na straży przydomowego szpitala, podczytywałem Małą Księżniczkę Piratkę. spisałem się znakomicie w swojej roli, bo już po godzinie, pacjentka przyjmowała gości i wszelkie dolegliwości ustały, bądź też przeszły na drugi plan, kompletnie nie znaczący w tym momencie, tak by pacjentka mogła tańczyć, malować, wywijać tańce na parkiecie. Skuteczną terapię - jak widać - zastosowałem.

1 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Niko, jestes the mostest bestest!!! Jako sportowiec i terapeuta i w ogole :) Serdeczne pozdrowienia od cioci Agaty :)

10:50 PM  

Prześlij komentarz

<< Home