maddox

czyli jakiego imienia nie mozna w Polsce zarejestrowac

niedziela, listopada 03, 2013

góry, lasy, jaskinie i tv

drugiego dnia Sonia się rozchorowała od tej turystyki. tak przynajmniej uważali rodzice, bo Sonia cały czas tłumaczyła, że boli ją brzuch i jest jej niedobrze... ale jak zwymiotowała nad wodospadem Wilczki, mama nabrała przekonania, że może faktycznie Sonia jest trochę chora i nie powinna tego dnia iść na górską wyprawę. tak więc dziewczyny zostały w domu, Sonia w łóżku, nabierając sił i zdrowia, a mama na kanapie - nadrabiając różne sprawy. choć zanim mama została w domu z Sonią, poszła na wspaniały bieg na górkę i wróciła bardzo zachwycona. bo rano tato jeździł na rowerze po okolicy i wrócił konkretnie zmęczony.


my z tatą, który zdążył już trochę odpocząć, wyruszyliśmy na kolejną wyprawę górską, naprawdę genialną, zdobyliśmy m.in. Trójmorski Wierch, na którego zboczach mają źródła rzeki, które płyną aż do trzech mórz, jak sama nazwa wskazuje: do Morza Bałtyckiego, Północnego i Czarnego. mama była bardzo zainteresowana tą informacją, jak jej dziś opowiedziałem o tym. najfajniejsze było to, że prawie nikogo nie spotkaliśmy podczas naszej wędrówki. najfajniej się wędruje, jak się jest samemu w górach i ma się wrażenie, że te góry są całe nasze!!

w górach mieszkaliśmy w takim fajnym domu, który miał mnóstwo dekoracji. zachwycaliśmy się instrumentami, mundurami oraz telewizorem. rodzice byli bardzo nieszczęśliwi, kiedy podczas posiłku telewizor w jadalni nas rozpraszał, ale dziś mocno się ćwiczyłem, żeby nie odwracać głowy do telewizora i rodzice mnie pochwalili za moje starania.


ulubiony mundur Soni

jadalnia

hol

wejście i tata

gapimy się w telewizor
Ponieważ mieliśmy również telewizor w pokoju, to rano - zanim rodzice wstali - oglądaliśmy z Sonią różne programy. o małpach. o psach. o tomie i jerrym. o wall-e. a nawet tanie sensacyjnki z tvn. no i sporo reklam. nakarmiliśmy się bzdurami... rodzice nam całkowicie nie zabraniali, ale potem kazali przestać, a to nie było łatwe. ale trzeba było.

nasze wędrówki górskie zakończyliśmy dziś w Jaskini Niedźwiedziej i Sonia ciągle mówiła "niesamowite", "niesamowite"... widać, że była pod wielkim wrażeniem. mi też się podobało. szkoda, że tak krótko zwiedzaliśmy jaskinię.






1 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Ależ piękne klimaty,moje ulubione - mało ludzi i sama przyroda !
A styl wystroju wnętrza w Waszym pensjonacie - też dziwnie bliski i znajomy....
Życzę Złotej GOT ! no, na razie brązowej

10:23 AM  

Prześlij komentarz

<< Home