maddox

czyli jakiego imienia nie mozna w Polsce zarejestrowac

środa, listopada 13, 2013

pakowanie

pakujemy się, bo niedługo będziemy się przeprowadzać. najpierw do jednego mieszkania, a potem do drugiego. będziemy mieć dwie przeprowadzki, bo po co tylko jedną, skoro można mieć dwie.
a teraz nasz dom wypełniają kartony. choć sporo kartonów znika.
segregujemy wszystkie rzeczy: te, które idą na bliższej przeprowadzki, te, które idą do dalszej przeprowadzki, te, które idą do kubła, te, które idą do czerwonego krzyża, te, które idą do znajomych…
kartony mają swoje kody, a te kody są wspiane w taty komputerze w kratkowanej tabelce, wraz z całą zawartością kartonów. ja tacie pomagam obsługiwać dyspenzer, który - nota bene - podpisany jest moim imieniem i nazwiskiem, bo jak pracowałem w magazynie u mamy i taty w pracy, to miałem własny sprzęt. no i pomagam opisywać kartony. a tata skrupulatnie wpisuje do tabelki zawartość kartonu wraz z symbolem.
pyszna zabawa.
choć mama tak nie uważa, bo mama nie lubi pakować. dobrze, że tata lubi i mu tak dobrze idzie. bo inaczej kto by nas spakował?

w ramach oderwania od pakowania, od kartonów, od dyspenzera, od tabelki z zawartością kartonów, wybraliśmy się w długi weekend na drobny spacer na Ślężę. Sonia wbiegła na Wieżycę, nie dając nikomu szans na dogonienie, a my ciągnęliśmy się z tyłu, ale też wyprzedzaliśmy wszystkich turystów. oprócz dwóch panów, którzy biegli. bo oni nas wyprzedzili. no i oczywiście doszliśmy do szczytu, zdobyliśmy nowe pieczątki do naszej książeczki GOT i wróciliśmy prędziutko do Sobótki, skąd udaliśmy się do domu.