maddox

czyli jakiego imienia nie mozna w Polsce zarejestrowac

poniedziałek, sierpnia 28, 2006

ninio i jadzia

drapię się w ucho
mam krótkie włosy, które już zaczynają się kręcić. kręci, kręci [jak samolot albo helikopter].

piątek, sierpnia 25, 2006

przeprowadzka

przy pomocy kilku silnych wujków, udało nam się przeprowadzić. o kilka bram, ale zawsze. potrzebne były duże mięsnie, wielka determinacja oraz sporo chęci. dlatego wszystkie wujki, które nam pomogły: dziękujemy bardzo :-)
mam teraz swój nowy - stary pokój, swoje zabawki i książeczki. i mam też wielu nowych sąsiadów, których - w prawdzie - nie znam, ale mam.
poza tym, nic się nie zmieniło.
aaaa, nieprawda: mam krótsze włosy.

czwartek, sierpnia 17, 2006

hej, jestem

wakacjekrzyczę sobie

pierwszy raz w życiu byłem na letnich wakacjach. muszę przyznać, że było pierwszorzędnie :-)
nad jeziorem na Kaszubach żyłem sobie wolny niczym ptak. jak chciałem jeść - to jadłem, jak chciałem iść do piaskownicy, to szedłem,
jak chciałem jeździć na rowerku (nie swoim,oczywiście) - to sobie jeździłem.
każdego dnia bawiłem się z dużą ilością dzieci, najczęściej starszych niż ja, które to ciągałem za rękę w różne miejsca, gdzie akurat
chciałem przebywać, najczęściej była to olbrzymia piaskownica, gdzie robiłem baby i babki.
biegam sobie wolny kąpałem się też w jeziorku, głównie pływając na grzbiecie mojego żółwia ("juca"), choć gdy odkryłem radość budowania bab w błotku przybrzeżnym,
to z chęcią nie wchodziłem do zimnej wody, lecz pozostawałem w owym błotku.
mama za to pływała daleko, a ja przypływała do brzegu to kazałem jej płynąć "tam", wskazując jednoznacznie środek jeziora jako kierunek i machając
adekwatnie rączkami, żeby wiedziała, jak ma płynąć. zwykle wiedziała.
potem pojechaliśmy nad morze. babko, babko, udaj się
wszyscy mówili ( i prognozy mówili), że bedzie padać i że będzie zimno. nie padało i było ciepło.
bardzo podobała mi się ta mega-olbrzymia piaskownica. budowaliśmy mnóstwo bab, i kopaliśmy dziury, w których była woda.
kopaliśmy z tatą też piłkę i było strasznie wesoło.
zawsze, gdy szliśmy nad wodę i do tej dużej piaskownicy, to po drodze spotykaliśmy wszelakie atrakcje, a wśród nich następujące postaci:to jest wlasnie tygrysek
"samunia" (automat - samolot, do którego się wchodzi i on lata i wydaje dźwięi"
"koń"
"auto"
"grysek" (tygrysek)
"heliptyta" (helikopter, rzecz jasna).
mama i tata dziwnie reagowali, ilekroć, pełen entuzjazmu, zauważałem bliskość jednego z wyżej wymienionych lub też lokalizowałem nowego przyjaciela.
no cóż, życie jest ciężkie.

tak minęły wakacje. czekam na następne:-)