maddox

czyli jakiego imienia nie mozna w Polsce zarejestrowac

środa, listopada 26, 2008

kara soni

sonia: kara!
można mieć wątpliwosci, na ile sonia cierpi z powodu kary, którą musi zaraz odsiedzieć.
sonia idzie na karę dosyć zadowolona z tego faktu. i jaki to będzie miało na nią wpływ wychowawczy? mam obawy, że niewielki. ja - dla kontrastu - jak idę na karę, to wrzeszczę, rzucam się, biadolę, czasem padam na podłogę... to robi efekt. a sonia... kompletnie się nie zna! widać od razu.

ja musialem trochę sonię nauczyć, jak trzeba odbywać swoją karę. jestem starszy brat, to musze siostrę szkolić.



wtorek, listopada 18, 2008

straż

mam straż
mam straż. wreszcie ją zdobyłem ciężką i wytrwałą pracą nad własnym charakterem. udało się. a straż jest naprawdę super. nawet można oblewać wodą sonię przez wąża.

środa, listopada 12, 2008

można

niektórzy w naszym domu sypiają w niekonwencjonalny sposób. może to być rozpatrywane w kategoriach patologii rozwojowej, względnie anomalii. taki wybryk natury. my go jednak tolerujemy, bo jesteśmy tolerancyjni w naszym domu. ale kiedyś nasza pojemność na dziwactwa może się skończyć.

kuper pod ręcznikiem
kuper
a co pod ręcznikiem?

wtorek, listopada 11, 2008

nowy singiel

nowy singiel tworzę
wkrótce ukaże się mój nowy singiel. macie już jego zarys.

tasiemka żółta
tasiemka żółta
tasiemka żółta
tasiemka żółta



a muza, jak to muza, przynosi natchnienie:-)

soniusia-muza

sobota, listopada 08, 2008

plakat

dla niezorientowanych, mam taki plakat na lodówce:
mój plakat
w sumie wiadomo, o co chodzi.
cel: straż pożarna [taki duży wóz, który wozimy w bagażniku samochodu
jakoś tylko nie mogę osiągnąć CELU, gdyż brakuje mi w kategorii "lewy dolny róg", czyli sonia...
ponadto ostatnio utraciłem naklejkę z kategorii "przedszkole" (prawy dolny róg), więc nie jest dobrze.

ale dziś dostałem naklejkę, gdyż rano pięknie bawiłem się z soniusią (po 6 rano poszedłem do niej do pokoju ["Sonia miala otwarte oczy", jak oznajmilem mamie zgodnie z prawdą, bo jak wparowałem do niej, to przecież właśnie je otworzyła), wlazłem jej do łóżeczka i razem spędzaliśmy te mroczne chwile do momentu, kiedy czuła na hałasy mama wstala, struchlana myślą, że właśnie się zrzucamy ze schodów.
jednakże pasibrzuch zaczął awanturę o swoją kaszkę, ja jednak - jako ten dobry brat -podzieliłem się z sonią moim ciastem, które rodzice mi zostawili na rano (żeby uchronić mnie przed kolejną akcją "opróżnianie szafek kuchennych" z wszelkich zjadalnych zdobyczy).
a potem bawiliśmy się razem z soniusią, ja byłem jej psem, a ona była moją mamusią.
no i jeszcze później budowałem dom z poduch na kanapie, a sonia mi trochę psuła, więc musiałem ją napomnieć:
ja: Sonia, chcesz mieć domek?
sonia: Tak
ja: No to nie rozwalaj.