maddox

czyli jakiego imienia nie mozna w Polsce zarejestrowac

poniedziałek, kwietnia 30, 2007

sobota rano

gadam z sąsiadem idę...
przyszła sobota, wstaję rano i zbiegam z góry, chwytam w locie ciasteczko (bez alergii), pędzę do ogrodu przywitać się z panem sąsiadem i spytać, co tym razem robi: "cześć Pan. Co robisz?"
pan sąsiad mnie edukuje (i misia też, jak widać) w ogrodnictwie. ja już pomagam tatusiowi w ogródku: omcinaliśmy razem drzewka, sialismy razem trawkę, podlewam kwiatki, kopię... [koparkami]. przydaję się w gospodarstwie każdego dnia!

wtorek, kwietnia 24, 2007

sonix

króliczek futrzany się śmieje
moja siostrzyczka jest do pokazywania, a ja jestem do słuchania, gdyż mam zdecydowanie więcej do powiedzenia niż ona. wiadomo.

pojechaliśmy w niedzielę daleko daleko w odwiedziny do cioci i wujka, gdzie było dużo innych cioć i wujków [pyszna zabawa] i jakem tam zajechaliśmy, to widząc wykańczany właśnie dom, rezolutnie stwierdziłem:
"o, znalazłem budowę".
generalnie często z moich ust padają słowa: "ninio coś znalazł", przez co należy rozumieć, że "coś" zobaczyłem. to "coś" jest też charakterystyczne.

i moja mamusia używała "ustaminki", którą koniecznie też chciałem użyć, bo pięknie wanilijkowo pachniała, ale była bezbarwna.

dziś pojechaliśmy do galerii sklepowej, którą właśnie co otworzyli a jest blisko naszego domu, gdyż w tej galerii mieliśmy nabyć dla mnie buciki, bo ze wszystkich wyrosłem, tak się złożyło. jeden moment był zabawny [tu należy przyznać, że nie dla wszystkich], kiedy samowolnie opuściłem sklep z obuwiem i udałem się do sklepu na przeciwko, gdzie wśród wielu produktów błyskawicznie dostrzegłem wielki kolorowy zabawkowy motor [półka cenowa: ok. 600-700 zł], dosiadłem go równie błyskawicznie i szybciutko udałem się na nim w kierunku wyjścia. i już byłem poza sklepem, kiedy jeden pan ze sklepu zaczął mnie ścigać i mnie dorwał i kazał zejść czy zawracać. wtedy też mama wkroczyła do akcji. mama, w przeciwieństwie do pana, była rozbawiona zaistniałą sytuacją.

czwartek, kwietnia 19, 2007

pieśni i inne dobra

po spacerku jadzia mi powiedziała, ze jestem brudny jak świnka, ale ja zaprzeczyłem:
nie jak świnka tylko jak LEW.

ostatnio miałem takie przemyślenia odnośnie zaawansowanych technologii:
wczoraj drukarka miód zładowała w kompunterze

tata kupił kosiarkę do trawy, z której jestem bardzo dumny i bardzo się nią ekscytuję. ale jak namawiam tatusia do koszenia i on się poddaje moim sugestiom, to od razu dodaję, że: "ja uciekam do domu. będzie tata robił hałas na dworze. a potem ninio bedzie grabił i zamiatał.

moja pieśń przewodnia na każdy dzień to:
szczotka, pasta, kubek, ciepła woda, tak się zaczyna wielka przygoda, myję zęby, bo wiem dobrze o tym, kto ich nie myje, temu wypadają.
[bo tata mi pokazał, że nie ma zęba, bo kiedyś nie umył i mu wypadł].

tata chyba do nas gadał coś niezwykle interesującego, gdyż wpatrujemy się w niego jak w obrazek:
i ninio i sonia

a jak sonieczka płacze, to śpiewam jej taką pieśń przy akompaniamencie mojej gitary akustycznej:
"mamusia i tatuś i sonia i ninio. i mamusia i tatuś i sonia i ninio..."
i tak przez odpowiednio długi okres czasu, że każdy jest w stanie podłapać ten przebojowy tekst.

malutka sonia świętuje 2 miesiące

od dwóch miesięcy mam malutką Sonię. i ona się do mnie uśmiecha, a ja całuję ją w główkę albo w łapkę. i sonia mnie lubi chyba. bo ja ją bardzo. sonia już gada trochę, ale talentu lingwistycznego w niej nie odkryłem jeszcze. daję jej jeszcze parę miesięcy.
i sonia ma alergie. tę szlachetną cechę odziedziczyła z pewnością po mnie! więc mamusia może jeść gotowane mięso i selektywnie gotowane warzywa, czyli sporo mniej rzeczy niż ja. zresztą ja to sobie czasem dogadzam łamiąc wszelkie zasady, ale mama nie.
i sonia waży 4190 g czyli 830g więcej niż w dniu narodzin. więc malutka ta moja sonia bez dwóch zdań.
sonia ze smokiem, który ciągle jej wpycham do buzi
wesola soniusia

środa, kwietnia 18, 2007

NIE

dzis cały dzień jestem na NIE. od samego rana wszystko jest źle, nic mi nie pasuje, wyję, histeryzuję, biadolę, jęczę - po prostu istna przyjemnosć spędzać ze mną taki dzień, bo każdego super optymistę i super pogodną osobę doprowadzę do szału, nie wspominając o tych mniejszych optymistach...
można pytać, czemu tak się dzieje... i w zasadzie nie znam odpowiedzi na to pytanie. padła hipoteza, że to z powodu alergii, którą rano odnalazłem w wysokiej szafce i skonsumowałem bezrefleksyjnie albo może i refleksyjnie acz po prostu głupio. w końcu alergia powoduje nadpobudliwosc, etc. ale żeby aż cały dzień mnie tak trzymało? raczej nie. zatem nie ma przyczyny tego trudnego mojego zachowania i paskudnego humoru. chyba czasem i ja mam podły humor, którym zarażam wszystkich wokół.
jutro będzie lepiej.

szczery usmiech szczerych dzieci
ninio i hela bez usmiechów
jeden moment przebłysku, kiedy Hela, która u mnie od wczoraj gosciła, zaczęła mnie karmić, bo ja byłem totalny beton w tym temacie i nikt nie miał już do mnie cierpliwosci.

poniedziałek, kwietnia 16, 2007

mądraliński gaduliński

tymczasem
to jedno z moich ulubionych słów. operuję nim swobodnie już od dłuższego czasu... tylko tym się jakos nie dzieliłem.
mamusia pije. ninio tymczasem zje kamameczkę. albo ninio tymczasem bawi.

rano w gabinecie tata powiedział: "wydrukowałem ważne dokumenty". odpowiedziałem mu zgodnie z prawdą: "aha. tak myslałem".

a kiedy wczoraj tatus robił mi kaszkę i podrzucał butelką w celu wymieszania jej zawartosci, zwróciłem mu skromnie uwagę: "nie rzucaj. to nie jest piłka".

środa, kwietnia 11, 2007

fotki paszportowe

to ja i sonia do paszportu no ciekawe, czy nam urząd zaakceptuje owe zdjęcia. ja byłem wyjątkowo oporny w pozowaniu do zdjęć: jak już się nie ruszałem i patrzyłem w dobrym kierunku, to zamykałem oczy albo robiłem minę sieroty z Poronia, więc odbyło się z milion prób... w sumie i na tej fotografii minę mam nie tego, nie wspominawszy o fryzurze, nad którą zbytnio stylista nie popracował.
Sonia za to, jako że już potrafi, to się uśmiechała serdecznie i nie docierało do niej zbytnio, żeby się nie uśmiechać a zamknąć paszczę... niekumate to takie - nie to co ja, który znakomicie stosował się do wszelkich wskazówek fotografa!

czwartek, kwietnia 05, 2007

kaptury

mam jakies pol roku
piękna malutka sonia ma 6 i pol tygodnia

poniedziałek, kwietnia 02, 2007

wszystkie poranki świata

kamameczkę jem
stoję sobie na moim stołeczku przy blacie w kuchni, na piżamę zarzuconą mam wypasioną bluzę, a na nogach skarpetki i jem sobie kamemeczkę z dżemem (raz ze swoim, raz z tatusia) i jest wspaniale.
a sonia się przeciąga - śpioch jeden - podczas gdy ja już ciężko pracuję w kuchni od bladego świtu.
ziew ziew

paszport

ponieważ nieco urosłem i nieco się zmieniłem na buzi (patrz post poniżej), trza wyrobić mi nowy paszport z aktualnym zdjęciem. no i wczoraj odbyła się sesja zdjęciowa w tymże celu, nieco nieudana, jak tatus twierdzi - zupełnie nie rozumiem, czemu.




bliźniaki?

ja sonia

jeśli komuś przyjdzie do głowy uważać, że jesteśmy podobni albo wręcz identyczni, niech spojrzy na te zdjęcia i się opamięta!
no. bo się już wzburzyłem normalnie.