maddox

czyli jakiego imienia nie mozna w Polsce zarejestrowac

środa, lutego 27, 2013

olimpiada


wczoraj mieliśmy prawdziwie sportowy wieczór... pot się lał, emocje sięgały zenitu!!
nasz trening polegał na iście sportowej rozgrywce w rewelacyjną grę planszową, którą Sonia dostała na urodziny od Marysi: ZAKRĘCONA OLIMPIADA... która w swoim przebiegu zakłada eliminacje oraz rozgrywkę główną w 4 konkurencjach, które były ciekawe i nieoczywiste!!
ostatecznie wygrał tata, z dwoma złotymi medalami za wyścigi rydwanów oraz rzut kowadłem, ja zająłem drugie miejsce ze złotym medalem wrzucie bombą oraz licznymi srebrnymi i brązowymi medalami, Sonia była trzecia ze złotem za szalone kapsle, a mama przegrała z kretesem mając tylko dwa srebrne tytuły... musiała w związku z tym podnieść swoje morale na treningu pływackim, który był w realu a nie na kartonowym basenie z wyimaginowaną wodą.

sobota, lutego 23, 2013

impreza urodzinowa Soni

nareszcie nadszedł 19 lutego. Sonia skończyła 6 lat. długo czekała na ten dzień - cały rok!
imprezę urodzinową organizowała ukochana pani Marta i pan Trener Damian. dzieci na hali tenisowej szalały i padający śnieg im nie przeszkadzał. w hali nie padało.

Madzia wręcza prezent Soni. Sonia jest zadowolona :)
przyszła Marysia


Tosia, Sonia i Nela - uśmiech :)

rozgrzewka

idzie TORT

dzieci ćwiczą odbijanie
Sonia odbija piłkę
dziewczyny skaczą


poniedziałek, lutego 18, 2013

u babci na urodzinach

u babci na urodzinach wiadomo, co się robi. tarza się. najlepiej na kanapie, z wieloma poduchami, gdyż można się ukryć, a także można zdemolować cały sprzęt. i do tego, nikt inny na tej kanapie nie usiądzie. 


Sonia na urodzinach zajada się lodami i przytula się do tatusia. jest nad wyraz zadowolona, bo różowe lody bardzo jej smakują. fakt, iż najpierw musiała zjeść zupę grochową odszedł w niepamięć.


piątek, lutego 08, 2013

koniec!

no i nastał koniec ferii. zdarzyło się, iż nieco się rozłożyłem chorobowo, co uniemożliwiło mi udział w dzisiejszym dniu półkolonii. Sonia zupełnie nie ubolewała nad mym pozostaniem w domu, ja jednak nie czułem się na siłach wojować tenisowo-basenowo przez cały dzień. zostałem w domostwie, obejrzałem Egipskie psiaki, byłem głodny i tata zasugerował pączka, ale ja miałem ochotę na coś zdrowego...

sonia w naleśniku

sonia na przeszkodach, niczym koń

nimfy wodne - rusałki



konie i judo

kolejny dzień do tłusty czwartek spędzony z konikami i na sali judo, gdzie bawiliśmy się w komandosów. jesteśmy zaprawionymi koniarzami, ja - ponadto - mam świetne predyspozycje do zostania komandosem, jak wiadomo z Biegu Wygasłych Wulkanów oraz naturalnych predyspozycji do czołgania, wspinania, ukrywania w kocach i przenikania przez ściany [tu troszkę wyolbrzymiłem...]








czwartek, lutego 07, 2013

aquapark

trzeba przyznać, że zmarzłem... sine usta... musiałem się grzać w jacuzzi. ale fajnie było!


nimfy wodne:


wtorek, lutego 05, 2013

lodowisko i strażacy

dziś robiliśmy szał na lodzie - ja mogłem się wykazać, Sonia bardziej się woziła... ale trzeba przyznać, że spociła się jak kura!

zmokła kura

miszcz pomyka

potem odwiedziliśmy strażaków i mogłem im zacytować "Jak Wojtkiem został strażakiem", gdyż do dzisiaj odbija mi się tą lekturą, że nie wspomnę o rodzicach... którzy mają pewne niezapomniane wspomnienia... z tej wysokich lotów literatury!

Sonia najbardziej lubi panią Martę

ja raczej do straży się nie palę....

co to za potwór??? Lord... V?

strażaczka nasza przydomowa


poniedziałek, lutego 04, 2013

ferie zimowe

mam ferie. nie chodzę do szkoły. wolność!

Bielice, czyli "koniec świata" odwiedziłem w zeszłym tygodniu i wspaniale wypoczywałem na obozie, jeździłem na nartach i wypoczywałem.
jednakże w sobotę powróciłem do domu, choć bardziej niż do domu, powróciłem na ślub wujka Wojtka i bardzo mi się podobało na weselu i w tym wspaniałym wielkim domu, gdzie wesele się odbywało, dobrego kotlecika schabowego jadłem i dobre ciasto, a rano na śniadanie zjadłem jajecznicę i parówki i chleb z dżemem i jeszcze jogurcik. normalnie uczta niebios.

a w tym tygodniu ferii, kiedy nadal jest uwolniony od obowiązku szkolnego, chodzimy z Sonią na PÓŁKOLONIE sportowe [na których byłem już rok temu, ale bez Soni].
i dziś mieliśmy dzień z gimnastyką [oprócz tenisa, który jest co dziennie]. oto fotorelacja:














no, widać, że żyła jestem. Sonia - bardziej lala niż żyła... ale może jutro na łyżwach się wykaże. choć nie ma co ukrywać, to JA jestem mistrzem jazdy na lodzie!!!