maddox

czyli jakiego imienia nie mozna w Polsce zarejestrowac

środa, czerwca 30, 2010

koniec roku

dzisiaj popadłem w rozpacz, jak sonia wróciła ze swojego klubu malucha, w którym miała zakończenie roku i dostała piękny dyplom, podkładkę pod kubek z aniołkami oraz PŁYTĘ CD z własnymi zdjęciami. bo ja też chcę taką płytę!!!
najpierw odmawiałem obejrzenia soni zdjęć, podkreślając jak bardzo ja chcę podobną płytę dostać z mojego przedszkola... jednak po długiej chwili zdecydowałem się łaskawie obejrzeć te zdjęcia, co zresztą było całkiem rozrywkowe. oto kilka Soni z jej przedszkola maluchowego z ostatniego roku:

sonia je swój lunch w zupełnie standardowym szkolnym mundurku


sonia w sali, po porzuceniu sukienki


sonia ze swoimi ciasteczkami


sonia edukuje dzieci o murzynku bambo


sonia z dzieciakami na trawce


sonia uczy się rzemiosła


sonia łapie bańki

das Experiment

robili na mnie eksperymenty.
byłem królikiem doświadczalnym, który z wielkim zaangażowaniem i entuzjazmem uczestniczył w badaniach na dzieciach. to się nazywa marketing! dostałem gadżet - a to najważniejsze przecież - gadżet o nazwie KROKOMIERZ. nieźle mieć taki patencik przy pasku i obnosić się na mieście z nim przez cały tydzień.
eksperyment dowiódł, że będzie ze mnie maratończyk...
zdecydowanie powyżej przeciętnej wykonuję kroków i - dodatkowo - wbrew trendom społecznym w weekend przemierzam jeszcze więcej kilometrów niż w dzień powszedni [długie wybieganie].
nikodem maratończyk robi średnio 10 km dziennie :)
może to wciąż dość blado wypada na tle osiągnięć rodziców, ale jak na swój wiek, jestem powyżej średniej :-)))

badania somatyczne wykazały, że wcale nie jestem za chudy [jak twierdzi większość mojej rodziny], lecz całkowicie przeciętny [brzmi nieco pejoratywnie, może lepiej to ujmę: jestem normalny!]. moje BMI 15,15 nie wzbudza podejrzeń zaburzeń [norma dla 6-letnich chłopców to 14,1-17,1], doprawdy: odetchnąłem z ulgą, gdyż po nocach już spać nie mogłem :-)
i mam też procentowo tyle samo tkanki tłuszczowej co mama oraz tyle samo procentowo ciała szczupłego [to dziedziczne widać].
eksperyment wykazał, że obie moje ręce charakteryzują się podobną siłą, choć testy sprawności motorycznej obu rąk są nieco nieczytelne dla laika, więc się nie będę wypowiadał. swoje wiem, jestem sprawny ruchowo, co moi rodzice mogą potwierdzić od kołyski.

niedziela, czerwca 27, 2010

małp i małpa w zoo

oto historia w obrazach, jak małp i małpka dyndu-dyndu znaleźli się u siebie :)






środa, czerwca 23, 2010

tata lata

znów tata lata. tym razem w italii:

wtorek, czerwca 22, 2010

przedszkolaki dwa

właśnie kończę kolejny rok edukacji przedszkolnej w państwowej instytucji, gdzie pobieram nauki. od września moja kochana soniutka dołączy do mnie i będzie również częścią systemu, który przygotuje ją do edukacji wczesnoszkolnej. sonia wygrała wybory, czyli zdobyła największą liczbę punktów w rekrutacji: to się nazywa dobry start! ja miałem najmniejszą liczbę punktów, z jaką przyjmowali... ale to dzięki MNIE sonia ma takie fory. teraz będę ją musiał wypromować jakoś w naszej placówce, chociaż może się zdarzyć, że to sonia będzie promować mnie... jest taka możliwość :)
ja, cichy i wrażliwy brat - ona, krzykliwa indywidualistka.

niedziela, czerwca 13, 2010

żartownisia

sonia sypie żarcikami jak z rękawa. a w zasadzie jednym żarcikiem.
"tata, na Ciebie siedzi ślimaczek!"
tata poruszony ogląda swoja koszulkę, a na to soniutka:
"ła-cha-cha!!!" [ryczy jak słoń], "nabrałam Cię!!!".

i ten sam żarcik stosuje na każdej napotkanej osobie, częstokroć na członkach naszej familii, zapominając że - być może - ów żarcik nie jest już nowością i zaskoczeniem. ale skoro ma się dopiero trzy lata i przytępiony słuch, można mieć również krótką pamięć.

środa, czerwca 09, 2010

półmaraton

obiektywem Sławka Wiśniewskiego rodzice zostali uchwyceni w tym pięknym słonecznym dniu... kiedy my spędzaliśmy upojne chwile na koloniach wilczyckich, mama i tata radośnie, z uśmiechem i pieśnią na ustach, przemierzali ulice wielkopolskiego miasteczka, gdzie odbywał się właśnie półmaraton. co to jest 21 km? takie tam truchtanie. przywieźli nowe medale, ale żadnego roweru ani innej nagrody nie przywieźli.... oburzające. udało im się jednak wrócić całym, bo nie wszystkim udało się wrócić...

sobota, czerwca 05, 2010

kolonia wilczycka

jesteśmy na koloniach w wilczycach. ciocia Agnieszka zabrała mnie i sonię dzisiaj na jedną noc i jeden dzień :-) krótkie te kolonie, ale na pewno intensywne i pełne wrażeń [zwłaszcza dla gospodarzy obiektu].
będziemy nocować w śpiworach u Filipa i Tusi [wymyśliłem, że sonia powinna spać w klatce z tusią... w końcu uwielbia świnkę morską Filipa i już raz weszła do niej do klatki i się zaklinowała... jak próbowała złapać tusię, żeby ją zagłaskać... nie powiem na co... i tusia robiła: "i... i... i... i..." sonia świetnie demonstruje dźwięki wydawane przez tusię...].
mama i tata jadą po nowe medale i nie bardzo możemy z nimi jechać. choć też bym chciał nowy medal... no nic, będę musiał sam jakiś zdobyć wkrótce. o.