dzień matki

rano padał deszcz. zerwałem z tatusiem w ogródku kwiatek dla mamusi. poszedłem na górę, gdzie mama własnie karmiła malutką sonię, rzuciłem mokry kwiat na sonię i powiedziałem dumnie: "dzień matki", po czym całkowicie niezrozumiale wyartykułowałem: "wszystkiego najlepszego"
mama nie zrozumiała, ale tata jej wyjasnił, o co chodziło.